Przygoda wśród gwiazd, pełna niebezpieczeństw, zwrotów akcji, poznawanie nowych przyjaciół, zwalczanie wrogów, miłość, ryzyko i walka. Jednego dnia patrzysz w niebo, widzisz, jak ogromny jest ten świat, jak wiele jest miejsc do zwiedzenia, różnych rzeczy do zobaczenia, jak wszystko stoi przed tobą otworem. A drugiego dostajesz szansę, by lecieć tam, w stronę gwiazd, by pomóc w walce z wielkim złem, ocalić wszystkich i odnieść zwycięstwo!
Okej, pewne rzeczy wymagają wyjaśnienia, zanim przejdę dalej. W Star Control 2 ważną rzeczą jest eksploracja i odkrywanie świata, zatem postanowiłem napisać ten tekst bez spojlerów, a ewentualnie omówić pewne rzeczy bardziej szczegółowo w kolejnym tekście, gdzie te spojlery mogą się naturalnie pojawić. Choć jest to gra z 1992 roku, to gra się w nią zaskakująco dobrze nawet dzisiaj. W dodatku kosztuje grosze. Ba, pojawiła się wiernie odświeżona edycja gry The Ur-Quan Masters, która jest dostępna za darmo! Możecie ją ściągnąć tutaj: http://sc2.sourceforge.net/downloads.php Napiszę o niej więcej na końcu tekstu.
No to teraz pora na wrażenia z grania w SC2!
Historia przedstawia się w skrócie następująco. Ludzkość wesoło sobie hasała w latach 30. XX wieku na Ziemi i wysyłała potem wyraźny sygnał swoim łomotaniem się nawzajem. Po pewnym czasie i wielu konfliktach po drodze dotarło w końcu, że jednak lepiej będzie przestać walczyć ze sobą, zanim się zatłuczemy i pozabijamy przy pomocy ładunków nuklearnych, w efekcie nastała era współpracy. Dzięki temu już w roku 2025 nie odnotowano żadnej wojny (lol). Ludzkość miała zaprzestać badań nad nową bronią, a poświęcić się rozwojowi. Na niektórych polach odniesiono niemały sukces - dzięki bioinżynierii udało się sklonować ludzi i nawet ich poprawić, choć nowe wytwory myśli technicznej ludzkości nie były zdolne do rozmnażania się. Czas mijał, klony dorosły, lecz za sprawą kampanii prowadzonej przeciwko nim zostały one zdegradowane do roli de facto niewolników, choć często zajmowały się odpowiedzialną pracą. Zaczęto nazywać ich pogardliwie "Androsynths". Ten wspaniały pomysł oczywiście zemścił się, kiedy to w roku 2085 Androsynths zbuntowali się w końcu i zwiali z kilkoma stacjami kosmicznymi ludzkości. Oh well, bywa, co gorszego może się zdarzać? A na przykład to, że w roku 2115 ludzkość otrzymała uroczą wiadomość od rasy Chenjesu, że grozi im zagłada od wojowniczej rasy Ur-Quan i lepiej przystąpcie do naszego sojuszu, bo będziecie w nie lada kłopotach. Ludzkość dzielnie zamilkła, ale Chenjesu byli cierpliwi i krok po kroku przekonali, że warto z nimi przystać, co stało się w roku 2116, bo w sumie nie ma innego wyboru, zagrożenie jest realne. W taki oto sposób ludzkość podjęła walkę u boku sojuszników z The Alliance of Free Stars przeciwko siłom Hierarchii Ur-Quan, czyli samym Ur-Quan i wspomaganych przez podbite przez nich ras, które zostały zmuszone do walki u ich boku. W skład sojuszu weszły ostatecznie następujące rasy: Chenjesu, Mmrnmhrm, Yehat, Shofixti, Ariloulaleelay, oczywiście ludzkość i siłą rzeczy również Syreen. Po przeciwnej stronie mamy Ur-Quan, Mycon, Spathi, Umgah, VUX, Androsynth i Ilwrath.
Jak miło! |
Wszystko to i więcej jest opisane w instrukcji, ale pewnie nie każdy do niej zajrzy, to opiszę również w skrócie poszczególne rasy.
1. The Alliance of Free Stars
1.1 Chenjesu - silicon-based life-form, są nieformalnym przywódcą sojuszu, najbardziej technologicznie zaawansowana rasa po tej stronie wojny. Są rasą spokojną, ewoluowała bez naturalnych wrogów u siebie na planecie.
1.2 Mmrnmhrm - dziwna nazwa nie jest bez znaczenia, jest to rasa inteligentnych robotów, które siebie tak nazwały, pewnie po to, by wszystkich wkurzać, że nie piszczymy po ichniemu. Podejrzewa się, że maszyny te powstały przy pomocy jakiejś innej rasy w jakimś celu, jednak sami Mmrnmhrm (tak, zrobiłem kopiuj-wklej) nic na ten temat nie zdradzili. Generalnie rasa pokojowo nastawiona, są rozlokowani blisko światów Chenjesu.
1.3 Yehat - rasa ptaszorów, skupieni są w poszczególnych klanach, na czele wszystkich klanów i całej rasy stoi królowa. Rozwinęli się technologicznie, stworzyli swoją flotę, która jest ważną częścią sił sojuszu, są nastawieni bardziej wojowniczo.
1.4. Shofixti - z wyglądu przypominają większe koty, żyli sobie raczej niespokojnie na swojej planecie, feudalnym społeczeństwie, aż przylecieli Yehat i pomogli im w rozwoju, a przy okazji pomogli znaleźć miejsce w kosmosie, gdzie wojownicze nastawienie Shofixtów znalazło swoje odpowiednie zastosowani w postaci sił zwiadowczych sojuszu.
1.5 Ariloulaleelay - tajemnicza rasa, zaskakująco podobna do słynnych "szaraków", jak to wielu sobie wyobrażało obcych. Nieco wycofani, komunikują się przez telepatię, przedstawiają zadziwiające zainteresowanie losem Ziemi, pojawili się nagle na Księżycu w roku 2116 i poprosili o wstąpienie do sojuszu.
1.6 Syreen - wędrujące sexi space-kobiety. Ich planeta została zniszczona w wyniku katastrofy, mieszkają zatem na swoich statkach kosmicznych i szukają nowej planety, która by im przypominała ich piękny, dawny świat. Byli atakowani przez Ur-Quan przez co postanowili wstąpić do sojuszu w roku 2120, choć generalnie rasa ta woli trzymać się z daleka.
2. Hierarchia Ur-Quan
2.1 Ur-Quan - olbrzymie stworzenia przypominające gąsienice, bardzo mocny instynkt terytorialny. Nawet jak się dwa przedstawiciele tej rasy spotykają, to utrzymują dystans. Społeczeństwo mocno zhierarchizowane, każdy ma swój numer, który odzwierciedla jego siłę i autorytet, gdzie numer 1 to przywódca całej rasy. Nie zwracają się do innych ras bezpośrednio, bo byłoby to dla nich uwłaczające, posługują się w tym swoimi sługusami (talking-pets).
2.2 Mycon - dziwne stworzenia, nie są to rośliny, nie są to zwierzęta, przypominają grzyby, szybko się rozmnażają i dojrzewają.
2.3 Spathi - całkiem zaawansowana rasa, ale bardzo tchórzliwa. Walczyli z Ur-Quan całe 6 godzin, zanim się poddali. Ich budowa ciała jest krucha, wyglądają trochę jak połączone ze sobą rurki z wielkim okiem na samej górze.
2.4 Umgah - biologiczna kulka z oczami, ustami, odnóżami i wielkim poczuciem humoru. Byli łagodną rasą zanim zostali podbici przez Ur-Quan. Wolą małe pomieszczenia, tkanka biologiczna pełni ważną rolę w ich technologii.
2.5 VUX - wyglądem przypominają trochę ludzi, w sensie samej postury, ale zamiast głowy mają wielkie okrągłe coś z wielkim okiem i jakby trąbą. Są bardzo wrażliwi na punkcie wyglądu zarówno swojego, jak i innych, wygląd pełni bowiem ważną rolę w ich kulturze. Niestety, gdy doszło do pierwszego kontaktu z ludzkością, nasz przedstawiciel powiedział na głos "That's the ugliest freak-face I've ever seen", ale nie wiedział, że to od razu doszło do VUX, którzy walnęli takiego focha, że zanim można było się ponownie porozumieć, to zostali podbili przez Ur-Quan. No nie lubią nas tam, lol.
2.6 Androsynth - skoro mowa o tych, którzy nas nie lubią - ci nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa, aż było za późno. No biednemu wiatr zawsze w oczy!
2.7 Ilwrath - fanatycznie wojownicze i religijne insektoidy, nie stwarzały wielkiego zagrożenia swoim sąsiadom - Chenjesu i Mmrnmhrm, aż nie zostali podbici i wcieleni do Hierarchii Ur-Quan. Teraz dostali dostęp do lepszych technologii, to chcą siać śmierć w imię ich diabolicznych bożków Dogara i Kazona.
Tak przedstawiają się siły konfliktu. Nie idzie on po myśli sojuszu, aż pewnego razu ekspedycja wysłana przez ludzkość odkrywa na pewnej planecie wielką bazę pełną technologii Precursors - starej, bardzo zaawansowanej technologicznie rasy, której od dawna już nie ma. Odkrycie to może pomóc wygrać wojnę! Niestety, zanim zdołano zbadać porządnie to wszystko, nadszedł sygnał z Ziemi, że przełamano linię obronną i potrzebna jest pomoc. Część ludzi została się na planecie, a część wróciła, ci ostatni mieli sprowadzić później pomoc, jak sprawy nieco się ustabilizują. Welp, tak się nie stało, choć minęło około 20 lat. W tym czasie ludzie skolonizowali planetę, dokonali tam wielu odkryć, w tym jedno było niezmiernie ważne - to była fabryka statków kosmicznych, ale brakowało materiałów. Zdołano jednak skonstruować jedną sztukę, bardzo zaawansowany, choć "goły" pod względem funkcjonalności, statek kosmiczny, którym dowodzić będziemy MY - potomek kolonistów, zrodzony na tej planecie wśród obcej technologii. Wyruszymy w podróż, by po raz pierwszy w życiu zobaczyć Ziemię i pomóc jej tak tylko, jak będziemy mogli. Ruszamy tam wysoko, ku gwiazdom!
Nie mogę powiedzieć, by świat gry został szczegółowo przedstawiony, to nie jest Mass Effect dla przykładu, jednak nie ma to żadnego znaczenia w tym przypadku. Gra ma do siebie bowiem bardzo duży dystans połączony ze sporą, ba, olbrzymią dawką humoru, jednak traktuje siebie również na tyle serio, że możemy spokojnie wsiąknąć w klimat gry. Mało tego - bardzo mocno postarano się, by wszystko ładnie do siebie pasowało.
Weźmy na przykład muzykę - przy produkcji SC2 poświęcono wiele środków, by była należycie zrobiona i dało to niesamowity efekt. Poszczególne utwory nie trwają wprawdzie zbyt długo, ale są świetnie dopasowane do sytuacji. Każda rasa ma swój utwór, który jest grany podczas naszej interakcji z nią, ma podkreślać cechy tej rasy i w każdym przypadku wyszło to naprawdę super! Sam utwór podroży przez przestrzeń kosmiczną tak szybko i tak mocno zapadł mi w pamięci, że będę w stanie go nucić chyba do końca życia. Tego typu sprawy są bardzo ważne, takie "środowiskowe" utwory świetnie się sprawdzają, jako przykład posłużyć może latanie w kosmosie w Mass Effect, czy też podróżowanie w pierwszych Falloutach.
Wielką rolę przywiązano do walki. W poprzedniej części cała gra się w zasadzie na niej opierała. Tym razem dodano mnóstwo innych elementów, ale walka wciąż pełni ważną rolę w grze, choć można zdać się na auto-walkę prowadzoną przez komputer. Starcia są zręcznościowe, możemy walczyć naszym statkiem lub jednym z 12 statków naszej floty. Każda rasa ma swój charakterystyczny statek, który ma swoje wady i zalety. Zaczynamy grę nie tylko ze statkiem Prekursorów, ale mamy też Earth Cruiser, który charakteryzuje się tym, że strzela rakietami (ładunkami nuklearnymi), które same się naprowadzają na wrogów, ale obrażenia nie są zbyt duże, ponadto wielu przeciwników może te ładunki łatwo zestrzelić. EC strzela nimi dosyć wolno i ciężko mu się walczy ze statkami szybkostrzelnymi i takimi, które są mocne w bliskich starciach. Musi zatem starać się trzymać jak największy dystans i co chwila strzelać swoimi rakietami. EC jest przy tym niezbyt zwrotny, zatem dobrze zawczasu przewidzieć, gdzie chce się zrobić zwrot i zawczasu się dobrze ustawić.
Podobny opis można zrobić dla każdego statku. Różnią się one nie tylko zastosowaną bronią (często obok podstawowej jest też alternatywna), ale też szybkością, zwrotnością, rozmiarem. Każdy ma baterię/paliwo, które określa, z jaką częstotliwością można oddawać strzały. Bronie nie tylko bowiem różnią się co do zadawanych obrażeń, dystansie działania broni, sposobie działania (np. lasery, rakiety, działka), ale też tym, jak wiele potrzebują energii. Każdy statek ma różnej wielkości jej zapas, który się stale odnawia. Każdy statek ma też określoną liczbę członków załogi, która służy jako "życie statku", tutaj też są spore różnice między nimi.
A jak wypada nasz główny statek? Tutaj sprawa ma się nieco inaczej. Otóż dokupujemy do niego odpowiednie moduły np. moduł załogi pozwala nam na branie dodatkowych członków załogi, moduł paliwowy - zabieramy więcej paliwa, ładunkowy - ładunku. Są też bronie, choć na początku mamy tylko podstawowe działko do wyboru. Mamy 16 miejsc na moduły, przy czym ulepszenia dotyczące szybkości i zwrotności statku kupujemy oddzielnie i tutaj nie ma wielkiej filozofii, najlepiej kupić wszystko na maksa. Ostatnie miejsce i trzy pierwsze mogą być przeznaczone dla broni i umiejscowienie jej decyduje, w którym kierunku będzie ona strzelać. Warto dodać, że kupno i sprzedaż modułów jest po tej samej cenie, zatem możemy sobie łatwo wszystko wymieniać.
Trzy akapity o statkach! Jak się w tym wszystkim połapać, jakieś moduły, różne bronie! W sumie całkiem prosto - często już po samym wyglądzie statku możemy przewidzieć, jak będzie się on generalnie spisywał. Ponadto każda rasa ma w zasadzie jeden statek. Wszystkich modułów do naszego statku jest ledwo paręnaście i część musimy odblokować. Generalnie nie utoniemy w informacjach i wiele rzeczy jest intuicyjnych.
Sama walka to ledwie kilka klawiszy, kierunkowe i dwa klawisze ataku. Nieco bardziej skomplikowana jest plansza, na której walczymy, ale tylko nieco. Są na niej asteroidy, które co prawda nie robią nam krzywdy, ale potrafią zablokować strzał z broni. Jest również planeta i uderzenie w nią boli, możemy też wejść w jej pole i przy wychodzeniu z niego dostać zwiększoną prędkość, czy też wykorzystać planetę do osłony.
Wybór statku przed walką |
Nie da się ukryć, że gra była robiona z myślą o ludziach, co grali w pierwszą część, zatem są zaznajomieni z walką i statkami. Niemniej oferuje oddzielny tryb Super Melee, gdzie można sobie wybierać statki i walczyć w dwójkę albo samemu przeciwko komputerowi, wszystko na tym samym ekranie. Niestety, nie chciał mi ten tryn działać xD Na szczęście w wersji The Ur-Quan Masters działa znakomicie. Można sobie tam testować różne rzeczy i powalczyć.
Bardzo dobry opis poszczególnych statków, ich zalet i wad możecie znaleźć tutaj: http://www.star-control.com/hosted/scsaga/sc2shipspic.htm
Zanim jednak sprawimy sobie flotę fajnych statków przyjdzie nam podróżować po całkiem sporej wielkości świecie w naszej części galaktyki, a możemy przy tym od razu lecieć, gdzie tylko chcemy! Tak jest - gra jest od początku całkowicie otwarta, podobnie jak to było w Falloucie 1. W trakcie gry będziemy zwiedzali różne układy i planety, a motywacji do tego będzie sporo. Przede wszystkim trzeba będzie zdobyć surowce. W grze jest kilka ich rodzajów zgrupowanych w stosunku do tego, ile są one warte. By się do nich dobrać trzeba wejść na orbitę planety i zeskanować nią. Mamy różnego rodzaju skany. Wstępny skan daje nam podstawowe informacje o planecie, przy czym część z tych informacji jest dla nas bardzo ważnych, jeżeli chcemy wylądować. Zbyt wysoka temperatura jest dla nas dużym zagrożeniem, bo choć jesteśmy w pojeździe, to nie jest on zbyt wytrzymały, zwłaszcza na początku gry. Grawitacja określa, ile paliwa musimy zużyć na lądowanie i powrót. Pogoda i Tektonika są określone w klasach zagrożenia, gdzie im niższa, tym mniejsze zagrożenie, 1 i 2 to w zasadzie brak zagrożenia, 3 to już odczuwalne, 4 to już problem, a najwyższe 8 to już kaplica, możemy stracić całą załogę łazika w ciągu kilku sekund.
Możemy następnie skanować w poszukiwaniu minerałów, śladów energii i zrobić skan biologii. Energia to miejsca, gdzie może być coś ciekawego z punktu widzenia questów, fabuły, czy jakieś nietypowe rzeczy. Biologia to bierzemy sobie przedstawicieli lokalnej fauny i flory do badań. Nie zawsze wszyscy chcą iść po dobroci (cóż za zaskoczenie xD) zatem trzeba czasem się namęczyć, by zebrać odpowiedni "materiał".
Na samym początku gry chciałem od razu rzucić się w wir odkrywania wszystkiego, jak na explorationfaga przystało. A przyznać trzeba, że cały obszar gry jest ogromny! Czuć ten dystans między poszczególnymi układami. Tempo gry jest bardzo przyjemne, w jej trakcie zmieniają się też nasze priorytety. Na samym początku zbieranie minerałów i materiału biologicznego było dla mnie bardzo ważne, ale potem robiłem to już tylko przy jakiejś okazji, by pod koniec gry zupełnie to porzucić i skupić się na questach i walce. Interakcje z innymi rasami się bardzo ciekawe, każda różni się od siebie, dialogi są świetnie napisane, po każdej wypowiedzi możemy obejrzeć podsumowanie. Jest to tyle istotne, że często dostajemy wskazówki co do tego, co należy zrobić w danym queście, gdzie się udać, gdzie może być coś ciekawego. Warto jak najwięcej pytać i rozmawiać, sprawdzać, czy nie ma czegoś nowego. W grze liczy się też upływ czasu (bethesda sucks lubi to!). Nie jest tak, że możemy się kręcić w nieskończoność, a świat będzie miał to gdzieś, jeżeli nie uda nam się zrobić pewnych rzeczy na czas, to przegramy! Na szczęście limit jest hojny, a w dodatku możemy dostać więcej czasu pod koniec, zatem o ile nie chcemy maniakalnie zwiedzić każdej planety, to winniśmy dać spokojnie radę wszystko zrobić.
Do gry była normalnie dorzucana mapa, by łatwiej się było ze wszystkim rozeznać, polecam zatem albo ją sobie wydrukować, albo mieć inaczej pod ręką, tutaj można ją znaleźć w bardzo dobrej jakości: https://www.star-control.com/sc2/images/sc2_color_map.jpg
Mam na koniec kilka słów krytycznych. Gdy kończymy walkę, to wciąż możemy dostać obrażenia, jak zderzymy się w planetą - bez sensu. Mamy zbliżenie na statek i nawet dobrze tego nie widzimy, trzeba najlepiej się kręcić w kółko. Poruszanie się może czasami irytować, jest to cena za pewien realizm w grze, nie mamy bowiem hamulców jako takich w kosmosie, zatem by wyhamować, musimy się obrócić i dodać gazu, co nas spowolni. Bardzo fajna sprawa, ale jak za bardzo przyspieszymy, to możemy nie trafić w planetę i przestrzelić, tak samo możemy uciekać i manewrować tak, by wrogowie nas nie dogonili, ale to też wymaga nieco wprawy. Mam pewne zastrzeżenie co do jednego questa w grze, nie jest to nic wielkiego, ale jest, to już będzie w kolejnym tekście ze spojlerami. Generalnie jak nie wiemy, gdzie coś dokładnie jest, to pytamy się każdego, kto może nam coś powiedzieć więcej, na szczęście nie ma takich osób dużo, to załatwia sprawę.
Jak już wspomniałem, nie chcę zdradzać szczegółów gry, zatem nie mogę się posłużyć konkretnymi przykładami, ale zapewniam, że poczucie przygody jest wspaniałe w tej grze, a wypełnianie zadań, kontakt z innymi rasami, walka, budowanie swojej floty, ulepszanie statku, ratowanie świata - wszystko to daje dużą satysfakcję. Kiedy skończyłem grę, to z jednej strony czułem satysfakcję, ale z drugiej pewien smutek. Czułem, jakbym skończył pewną wspaniałą wyprawę, jakbym wraz z jej końcem pożegnał się z dobrymi przyjaciółmi, których poznałem po drodze. Szkoda mi było ich zostawiać. To chyba najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać. Świetna gra.
Wrócę jeszcze to tematu The Ur-Quan Masters, jest to w zasadzie odświeżona wersja tej samej gry (a dokładnie to port późniejszej wersji gry z konsoli 3DO na pc z ulepszeniami graficznymi), zatem wiele się nie różni, ale ma kilka wartych do odnotowania usprawnień:
- dodano opcje graficzne, możemy na przykład mieć większą rozdzielność, jest też wygładzanie, zatem nie będziemy wyraźnej pikselozy,
- rozmowy z innymi rasami mają audio! Jest pełny VA! W dodatku jest też bardzo intuicyjne i efektywne przewijanie, możemy przewijać co fragment wypowiedzi i nawet wracać do danego fragmentu, na końcu możemy mieć też podsumowanie, tak jak w normalnej grze, przydaje się do robienia notatek, bo gra nie ma dziennika zadań, notatki to generalnie zapisywanie tylko najważniejszych kwestii, głównie danych co do lokacji, czy też kto może co wiedzieć,
- mamy autoscan! Jeden przycisk i pyk - cała planeta przeskanowana, nie żeby to zajmowało długo w oryginale, ale skoro można kliknąć raz, to po co klikać parę razy?
- widoczny obszar planety po wylądowaniu jest o wiele większy, zdecydowany plus,
- o wiele więcej slotów do zapisu gry (50 zamiast 10),
- jest bardzo ładne intro,
- z minusów to może to, że zmienili niektóre utwory i kilku kwestii dialogów z oryginału ponoć nie nagrali.
Parę screenów z The Ur-Quan Masters
Zachęcam do gry!
Komentarze
Prześlij komentarz