Victoria 2

(Tekst został pierwotnie opublikowany na portalu wykop.pl w dniu 23.06.2020 r. na tagu #lisaroscontent)

Zawsze podchodziłem do tej gry z dystansem. Raz - epoka mnie nie interesowała tak mocno. Dwa – ponoć była bardzo skomplikowana. Trzy – gdzieś wyczytałem, że fabryki budowało się ręcznie, a przecież liberalizm hurr durr! W końcu obejrzałem jednak materiał o I WŚ i nabrałem chęci na zagranie w coś, co pokazywało grę mocarstw, która doprowadziła to tak wielkiej wojny. Victoria 2 rozgrywa się w latach 1836-1936, czyli pasowała idealnie!

Zacznę może od samouczka w tej grze. Spotkałem się z bardzo krytycznymi opiniami o nim i cóż… nie do końca je podzielam. Samouczek pokazuje bowiem naprawdę sporo i czuję, że mi się przydał, zatem niejako spełnił swoją funkcję. Inna sprawa, że w wielu miejscach tylko zaznaczył pewne kwestie, a część w ogóle pominął. Tym sposobem np. nie wiedziałem do końca, jak walczyć o kolonie, co mogło się dla mnie przykro skończyć, ale w porę zauważyłem, że trzeba o nie rywalizować, posyłając kolejne misje. Uważam jednak, że gry strategiczne mają to do siebie, że i tak najlepiej je poznawać w trakcie grania, a błędy potrafią nie tylko podnieść emocje, ale też wiele uczą. Jeżeli o mnie chodzi to lepiej, by samouczek był krótszy i pokazywał podstawowe rzeczy, niż by miał się ciągnąć i nudzić. Odpaliłem sobie samouczek w Shogun 2: Total War i nie dałem rady, był powolny i mało ciekawy. Inna sprawa, że po co go w ogóle włączałem, skoro gram w TW od Rome 1 xD


Następnie nadeszła pora wyboru państwa do grania. Nie chciałem nic potężnego, bo takim państwem ciężko jest się nauczyć grać, gdzieś musi być wyzwanie, jakieś cięższe chwile. Poza tym nie chciałem mieć od razu zbyt wiele na głowie, zatem wielkie państwa typu Zjednoczone Królestwo czy Carska Rosja odpadły. Za słabe też nie mogło być, czyli odpadły takie twory jak Luksemburg czy inne małe państewka. Tak samo nie miałem ochoty na nic egzotycznego. W samouczku i w internecie polecali Belgię, ale dla mnie była jednak tyci za mała. Niderlandy miały fajne kolonie, Hiszpania kusiła tym, że miała olbrzymi potencjał, jednak lata świetności były już za nią. Zdecydowałem się jednak na Szwecję. Miała fajne położenie (taka pół-izolacja), sporo portów, czyli dogodne warunki dla budowy silnej floty i kolonii. No i miała też węgiel, drewno – była podstawa dla przemysłu.


Okej, państwo wybrane, pora zacząć gręęęęęęe i… bankructwo xD Otóż Szwecja startuje z flotą i nie można dać zbyt nisko nakładów na nią. Problem w tym, że tworzy się deficyt. Miałem nadzieję, że z czasem dochody wzrosną na tyle, by jakoś to zrównoważyć, ale nope, nie stało się tak, tylko topiłem kasę. Zrestartowałem zatem grę, rozpuściłem flotę i tym razem poszło już o wiele lepiej.

Mam wrażenie, że gra opiera się na solidnych szkielecie w postaci próby bardziej dokładnego oddania tego, jak kształtowało się społeczeństwo w państwach w tamtym czasie. Mamy wyodrębnione główne grupy zawodów, takie jak np. żołnierze, oficerowie, kapitaliści, rzemieślnicy, rolnicy, łącznie 11 grup zawodów (plus niewolnicy). Te grupy zawodów podzielone są na 3 większe zbiory – klasę niższą, średnią i wyższą (arystokracja i kapitaliści) dla celów podatkowych. Ale z drugiej strony następuje bardzo drobiazgowy podział. Widzicie – każda prowincja w grze ma w sobie te grupy i kształtują się one zróżnicowanie. Tak! W każdej prowincji jest inaczej. W dodatku grupy te mają swoje potrzeby, które zaspokajają kupując towary. Mało tego – mają one też swoje preferencje polityczne, przy czym oczywiście nie jest tak, że rzemieślnicy ze Sztokholmu jak jeden mąż głosują na jedną partię, jest to elektorat a ten jest podzielony.


W zasadzie to jest to jeszcze bardziej skomplikowane, bo ludzie w tych grupach zawodów sprzyjają innym ideologiom, mają różne problemy i zapatrywania na różne rozwiązania polityczne i kwestie polityki socjalnej, wyznają swoją religię i są określonej narodowości. Jest to naprawdę, naprawdę imponujące! Zwłaszcza, jak doda się do tego mnóstwo towarów i globalną, połączoną ze sobą sieć produkcji i sprzedaży. Wszystko się ze sobą ładnie łączy, a elementów jest naprawdę wiele. Nie od dziś wiadomo, że by te wszystkie wskaźniki i wykresy miały przypominać to, co miało rzeczywiście miejsce, to trzeba użyć jak najwięcej elementów. Tylko że w takim przypadku często gra robi się naprawdę skomplikowana i trzeba mnóstwa czasu, by ją ogarnąć. Victoria 2 robi to jednak naprawdę zgrabnie! Wszystkie te procesy dzieją się jakby w tle, podczas gdy podejmowanie przez nas decyzji jest łatwe w praktyce. Weźmy na przykład fabryki. Można mieć 8 fabryk w rejonie (kilka prowincji, fabryki można rozwijać, przez co zwiększa się zatrudnienie w nich i więcej produkuje się w nich towarów). Jest tabelka z cenami towarów, zmianą cen, popytem i podażą danego towaru. Trzeba zapoznać się z tym, jakie surowce/towary wytwarzamy u siebie, co najlepiej opłaca się produkować i pozostaje budowa fabryki. Jest to nieco bardziej skomplikowane, ale rozpoznanie i decyzja to kwestia przyjrzenia się zaledwie paru wskaźnikom i potem tylko kilka kliknięć dzieli nas od finalizacji tematu. Skoro jesteśmy przy fabrykach – w sieci radzono, by budować fabrykę cementu na samym początku gry. Taaaaaaaaaaaaa, to nie był dobry pomysł. Za to budowa fabryki wina to był strzał w dziesiątkę, tak samo jak robienie alkoholu :D


W grze mamy drzewko technologii. Szwecja ma od samego początku wysoki wskaźnik umiejętności czytania i pisania, zatem łatwo było utrzymać dobre tempo rozwoju na tym polu. Miało to zwłaszcza znaczenie przy uzyskiwaniu punktów Prestiżu. Otóż w grze jest 8 głównych potęg i tylko one mogą robić część naprawdę przydatnych rzeczy, jak np. pozyskiwać państwa do swojej strefy wpływu. By się znaleźć w tym szacownym gronie, trzeba mieć wiele punktów: mieć silną gospodarkę, mieć silną armię, czy też właśnie zdobywać Prestiż poprzez np. wygrywanie wojen, czy odpowiednio szybko pozyskane technologie. To pozwoliło mi wejść Szwecją do tego zacnego grona, bo nie mogłem konkurować jeszcze długo siłą armii, a mój potencjał przemysłowy nie był zbyt wielki przez dość niewielką populację i co za tym idzie – mały rynek wewnętrzny. Można rozwijać technologie wojskowe lądowe (wszystkie przydatne), technologie morskie (część przydatna, ale rozwijałem wszystkie), Commerce i Culture mają przydatne rzeczy (zwłaszcza Culture dla mnie przy Szwecji – Prestiż!), a Industry jest niemal w całości bardzo przydatna. Tylko że… tych NAPRAWDĘ ważnych technologii nie jest aż tak wiele. Nie będę się wypowiadał zdecydowanie, w końcu nie mam doświadczenia w graniu zacofanym państwem, ale wydaje mi się, że o ile koncentrowałoby się na tych najważniejszych rzeczach, to by było dobrze. Ja pod koniec gry już nie miałem nic do wynajdywania. Oprócz technologii są jeszcze wynalazki. Są to (zwykle) bonusy, które mamy szanse odblokować po wynalezieniu technologii, w każdym miesiącu jest jakaś szansa, że to nastąpi. Całkiem fajna sprawa, ale sporo jest tam rzeczy pokroju +2% i te nie budzą wielkich emocji.

Korzystałem z tego przydatnego schematu, warto go jednak modyfikować pod swoje potrzeby (otwórz w nowej karcie, by powiększyć):




Ciekawie zaprezentowana jest polityka, jest wiele strategicznych decyzji do podejmowania w kwestiach politycznych i socjalnych, które mają wielki wpływ na scenę polityczną, społeczeństwo, budżet itd. By móc podjąć te decyzje, to potrzebny jest odpowiedni polityczny klimat do tego. Nie zawsze będzie też tak, że możemy sobie wybierać partie, które rządzą w kraju, wiele zależy od tego, jak wygląda system polityczny w danym państwie. Partie polityczne mają swoje poglądy na wiele spraw i w zależności od tego, kto będzie rządził, to nasze możliwości będą wyglądały inaczej. Na przykład u mnie rządzili najczęściej liberałowie i nie mogłem sam jako państwo budować fabryk, bo hurr durr wolny rynek xD Ale można, pomimo zwycięstwa liberałów w wyborach, dać jako partię rządzącą reakcjonistów i pobudować sobie, co się chce, po czym po jakimś czasie przywrócić liberałów :P


Malowanie mapy jest dosyć ograniczone w tej grze, a przynajmniej mi się tak wydawało w porównaniu z innymi tytułami Paradoxu. Po pierwsze – kolonializm jest nieco przesunięty w czasie, ponieważ trzeba wynaleźć technologie, by móc mieć użytek z nabytków w Afryce. Jak się jednak już zacznie, to są to srogie zawody! Udało mi się pozyskać Kongo, które miało bardzo wartościowe surowce, oprócz tego jeszcze trochę innych kolonii i wieeeeeeeeeele piachu w północnej Afryce xD Paradoksalnie przydał mi się on! W pewnym momencie zaatakowało mnie Zjednoczone Królestwo, bo pozyskałem kilka prowincji w Maroku (aaa, tam miałem później ropę i rzadkie minerały, czyli też ważne dobra), które sobie wypatrzyła Hiszpania i wypowiedziała mi wojnę, a ZK było ich sojusznikiem. Co prawda nic mi w Szwecji raczej nie groziło, ale moje siły w Afryce nie porywały. Tylko że ZK… zaatakowało mój piach silnymi armiami i marnowało tam i czas i siły na zdobywanie niczego xD W tym czasie mój sojusznik USA dał im potężnego łupnia u siebie i zaatakował samą Hiszpanię. Dzięki temu się obroniłem. Jestem pod wrażeniem działania USA. Nie tylko sprawnie prowadzili wojnę, ale walczyli na morzu i potrafili dokonać inwazji na państwo w Europie. AI nie jest takie złe i potrafi zaskoczyć.


Jest jedna rzecz, która mnie ostro drażniła w grze do tego stopnia, że o mało co jej nie porzuciłem w pewnym momencie – bunty! Wiem, wiem – to nic niezwykłego. W takim Europa Universalis 4 i Crusader Kings 2 bunty to normalna sprawa. Tylko że tutaj to wszystko urosło do absurdu. Otóż społeczeństwo powoli dochodzi do wniosku, że czas na reformy i jak się im je da, to jest na jakiś czas spokój, a potem chce więcej. Reform jest ograniczona liczba, zatem nie ma co ich ochoczo rozdawać. Są też grupy, które chcą wywalczyć swoje cele, jak np. nacjonaliści, którzy chcą wyzwolenia swoich ziem i narodu spod obcej ich zdaniem władzy. Najbardziej wpieniający byli zdecydowanie Jakobini, którzy chcieli „demokracji”, nawet w przededniu II WŚ. Niezadowolone grupy mają swoją siłę i organizację. Im wyższa siła, tym więcej wojska mogą wystawić, a im wyższa organizacja, tym bliżej buntu. Tylko że jak tacy Jakobini mają np. 600k sympatyków, to jak wystawią armię 400-500k wojska i wytniemy ich w pień, to liczba zwolenników spada o jakieś zawrotne 15k najwyżej, WTF???????????!!!!???????!!!! W pewnym momencie wycinałem DZIESIĄTKI TYSIĘCY LUDZI MIESIĄC PO MIESIĄCU I SIŁA REBELIANTÓW ANI DRGNĘŁA REEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!! Nie rozumiem, jak można było to tak skonstruować. Te rebelie nie zagrażały mi wcale, ale były po prosu uciążliwe. W końcu kapitulowałem i robiłem reformy, bo już mi się nie chciało ganiać. W dodatku rebelianci mogą infiltrować i przeciągać na swoją stronę armię! Okej, zdaję sobie sprawę, że takie przypadki były np. podczas rewolucji w Rosji, ale hej, pamiętacie, jak rebelianci przeciągali na swoją stronę karne jednostki niepokonanej armii super-mocarstwa, które ma niskie podatki i które jest coraz silniejsze a dzieje się w nim dobrze? NO JA TEŻ NIE, ALE TAK W VIKI 2 JEST REEEEEE. I nie można z tym już nic zrobić, bo to wynika z sympatii grup zawodowych w prowincji. Idiotyzm, który w dodatku niszczy doszczętnie immersję.


Bawiłem się dobrze przy Victorii 2. Na początku bałem się, że długość gry będzie zbyt mała, bo w końcu mamy do dyspozycji zauważalnie mniej czasu niż w UE4 czy CK2, ale było akurat. Nawet lepiej, że nie jest takie długie, nie zdążyło znużyć. W dodatku jest wiele wydarzeń historycznych po drodze, rozgrywka zmienia się z upływem czasu, jest Wiosna Ludów, początek wyścigu o kolonie, odkrywanie kolejnych wynalazków, pojawienie się czołgów, samolotów – super sprawa. Jednak moją ulubioną grą od Paradoxu pozostaje wciąż CK2. Jest ona po prostu tak inna od reszty gier w tym gatunku, unikalne połączenie rpg i strategii jest tak dobrze zrobione, że Victoria 2 nie była w stanie tego pobić, przynajmniej dla mnie.

Komentarze